sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział X

Przebywał w nicości od dłuższego czasu i zdążył się do niej przyzwyczaić. Otulała go czernią i pustką. Co jakiś czas migał mu sufit, ale znikał równie szybko jak się pojawił. Czasem słyszał swoje imię wypowiadane przez kilka głosów. Jedne ewidentnie kobiece, inne zaś męskie. Nie mógł się od nich uwolnić. Zasłaniał uszy rękami, ale one jakby rozlegały się bezpośrednio w jego głowie. Prześladowały go. 
Poza tymi głosami było całkiem przyjemnie. Nie czuł głodu, pragnienie było ledwo wyczuwalne, nie był zmęczony... Po prostu całkiem przyjemnie.
Pewnego razu kiedy przechadzał się w czerni zobaczył przed sobą coś. To określenie pasowało najbardziej. Owa rzecz nie miała kształtu, ale była biała. Dzięki temu Harry w ogóle ją dostrzegł. Podszedł powoli do niej i spróbował jej dotknąć. Była gładka w dotyku i przyjemnie ciepła. Potter usiadł obok niej i biała masa jakby się poruszyła. Powoli przysunęła się i oparła o niego. Nie był to wielki ciężar, a dodawał brunetowi otuchy i jakby pomagał przetrwać.
Gryfon w końcu zasnął, a biała masa przekształciła się nieco w coś człowieko-podobnego.
Kiedy Harry uchylił powieki, obok niego siedziała kobieta. Miała czarne jak smoła włosy i takie same czarne oczy. W nich była pustka, której nie można było wypełnić niczym co istnieje na ziemi. Patrzyła się na Harry'ego jakby zastanawiając się, czy chce go zjeść na przystawkę, czy na obiad. Po chwili odwróciła jednak wzrok i zapatrzyła się w dal.
Gryfon przyglądał się swojej towarzyszce. Miała na sobie czarny t-shirt z białym napisem, ale Potter nie był w stanie zrozumieć treści. Na nogach miała czerwone spodnie, a na stopach czarne trampki z białymi sznurówkami. Siedziała bardzo blisko Harry'ego i brunet czuł bijące od niej ciepło.
- Harry - wyszeptała i spojrzała ponownie na zdezorientowanego Gryfona.
- Cze-cześć - wyjąkał, ale nie był w stanie nic więcej powiedzieć.
- Harry, to ja - powiedziała już pewniej.
- K-kto? - zapytał.
- Ty. Ja, jestem tobą... - jej głos ponownie wrócił do szeptu, i pomimo dzielącej ich niewielkiej odległości, ledwo ją słyszał. Pochylił się w jej stronę.
- Ty... mną? - zdziwił się.
- Twoja dusza... Mnie nie chce.
- Ale, jak?
- Normalnie. Wzbrania się. Byłam już prawie tobą, ale twoja śmierć wszystko zniszczyła.
- Moja śmierć? - przerwał jej.
- Oberwałeś Avadą, ale ona cię nie zabiła. Nas nie można tak łatwo zabić...
- Nas?
- Wampirów.
- No tak - odparł Harry jakby dopiero teraz sobie przypomniał, że został ugryziony.
- Twoja dusza walczy. To ona cię woła, ale nie potrafisz się skupić i odpowiedzieć - szeptała nieprzejęta wpatrzonym w nią wzrokiem.
- Walczy? Nie czuję - przyznał.
- Bo nie chcesz. Pozwól mi. Inaczej umrzesz.
- Ja... Ja pozwalam - wyszeptał w odpowiedzi.
Zobaczył jak oczy towarzyszki rozszerzają się i zobaczył w nich promyk szczęścia.
- Na prawdę? - zapytała i położyła mu ręce na ramionach.
- Tak - powiedział i został sam, ponieważ towarzyszka niedoli wniknęła w niego.
Po niej zostało tylko uczucie szczęścia i pełności jakiego nie czuł nigdy wcześniej. Miał przeświadczenie, że w końcu wydostanie się z tej pustki i zobaczy coś innego niż wszechogarniającą czerń.

oOo

Obudził go czyjś płacz. Rozchylił powieki, ale obraz był rozmazany. Podniósł ręce do twarzy i przetarł oczy. Poczuł coś mokrego pod palcami i przejechał nimi po policzkach. Były mokre. Czyli to on płakał. Usiadł powoli, żeby nie zakręciło mu się w głowie i wytarł łzy skrawkiem szaty. Rozglądnął się wokół siebie i z radością stwierdził, że siedzi w swoim pokoju.
To wszystko to był tylko sen. Nic się nie stało. Harry nadal żyje, pewnie zaraz po mnie przyjdzie... Okłamywałby się dalej gdyby nie to, że usłyszał, że ktoś szepcze jego imię. Natarczywie i pociągająco. Poddał się temu i przymknął oczy. Kiedy je znowu otworzył zobaczył nad sobą twarz Snape'a. Rozglądnął się niepewnie i stwierdził, że jest w szpitalu.
Jak ja się tu znalazłem - ta myśl nie dawała mu spokoju, ale Severus przeszkodził mu w rozmyślaniach.
- Draco, Harry się obudził i chce z tobą porozmawiać - mówił to względnie spokojnie, ale nie potrafił ukryć tej nutki szczęścia, która lekko wyginała kąciki jego ust ku górze.
Ślizgon zerwał się na nogi i podszedł trzy łóżka dalej do swojego ukochanego.
- Harry - wyszeptał przez łzy.
- Draco - brunet podniósł powoli rękę i pogłaskał blondyna po policzku. Ten złapał tą rękę i złączył ich palce. - Tęskniłem.
- Ja też. Bardzo - zapewnił i nie spodziewał się tego, że Harry zarzuci mu drugą rękę na kark i przyciągnie do pocałunku. W skutek czego stracił równowagę i położył się na Gryfonie.
- Widzę - uśmiechnął się Potter i wtulił w szyję Malfoy'a wdychając jego zapach.
Draco także go przytulił, ale nagle poczuł jak coś przebija jego skórę na szyi. Nie było to nieprzyjemne uczucie, ale wolałby, żeby nic nie gryzło jego alabastrowej skóry. Spróbował się odsunąć, ale Harry mocno go trzymał. Kiedy poczuł, że zdobycz chce mu się wyrwać wzmocnił uścisk i prawie zmiażdżył Draconowi kości. Po kilku próbach uwolnienia się w końcu mu się udało. Wstał i ledwo utrzymując się na nogach podniósł rękę do szyi. Kiedy spojrzał na palce były one całe we krwi, podobnie jak Harry. Uśmiechał się i oblizywał z lubością wargi, na których zostało jeszcze kilka kropelek czerwonej cieczy. Poza tym jego ubranie i pościel zabarwiła się na czerwono, jakby nieuważna służąca wrzuciła do tego prania coś czerwonego. Malfoy widząc, że Harry wstaje zaczął uciekać. Głos w głowie podpowiadał mu, że nie ma szans uciec. Że Potter jest szybszy, zwinniejszy i silniejszy. Za to blondyn miał przewagę, że lepiej znał zamek. Na pierwszym rozdrożu skręcił w lewo, potem w prawo, a potem znowu w lewo. Przeszedł skrótem do swojego pokoju, a stamtąd do sali treningowej. Niestety po drodze dorwał go Harry. Krzyknął i... Obudził się w sali szpitalnej. Dysząc rozglądał się na boki. Nie zauważył nic podejrzanego, oprócz panny Wiem To Wszystko i Wieprzleja leżących na łóżkach obok. Na następnym też ktoś leżał, ale Draco musiał mocno się skupić wytężyć wzrok, żeby dojrzeć kto to może być.
Zobaczył ciemne włosy i okulary. Nagle fala wspomnień kazała mu z powrotem położyć się na poduszkach.
- A więc to jednak był tylko sen - mruknął nieszczęśliwy i zamknął oczy.
Oddychał głęboko, żeby się uspokoić. Kiedy stwierdził, że ręce już mu się nie trzęsą uniósł powieki i zobaczył nad sobą twarz Harry'ego.
- Nie, nie, nie - powtarzał jak mantrę. Znowu zamknął mocno oczy i potrząsnął głową, żeby znowu się obudzić. Po chwili znowu ujrzał Pottera siedzącego na jego łóżku na wysokości pasa.
- Draco? - zapytał ten bardzo cicho. Jego głos był lekko zachrypnięty i ledwo słyszalny.
- Ha-Harry? - zapytał z niedowierzaniem. Po jego policzkach znowu popłynęły łzy. Tym razem łzy szczęścia.
- Tak. Wróciłem - powiedział głośniej i poczekał aż blondyn usiądzie. Dopiero w tedy rzucił się na niego zamykając w uścisku. Potem odsunął się żeby spojrzeć na jego, zlaną łzami, twarz i pocałował mocno.
- Tak bardzo tęskniłem - wyszeptał Draco po chwili.
- Ja też. Dziękuję, że przyszedłeś po mnie.
Malfoy potrząsnął głową.
- To nie ja.
- Przecież to musiałeś być ty! No chyba, że masz brata bliźniaka. To zrozumiem. To na pewno byłeś ty!
- Nie. Ja siedziałem w pokoju i czekałem aż Czarny Pan przyjdzie i powie mi co mam robić. Miałem po ciebie iść, ale nagle okazało się, że nie żyjesz. To musiał być Voldemort przebrany za mnie.
- Pewnie tak - westchnął i znowu przytulił się do Dracona chowając twarz w jego włosach.
- Dlaczego... Jak ty odżyłeś? - zapytał w końcu Malfoy.
- Nie byłem martwy. Okazało się, że moja magia jeszcze się nie ustatkowała po przemianie i avada po postu lekko zaburzyła ten proces wytrącając pewną część ze swojego miejsca. I tak jakoś wyszło. Ale już jestem.
- A czy ty... wampir... - bełkotał nieskładnie, ale Gryfon wiedział dokładnie, o co ten chce zapytać.
- Tak, jestem wampirem. Muszę pić krew, ale na razie nie wiem jak często i jak dużo. Trudno mi to powiedzieć.
- Aha - mruknął Draco.
Nagle coś wpadło mu do głowy, bo wyprostował się i trochę ożywił.
- Słyszałem kiedyś, że każdy wampir ma jakąś niezwykłą moc.
- Ja na razie wiem, że jestem dość szybki i niemożliwie silny. Trochę mnie to przeraża, ale co zrobić.
- Może odkryjesz ją z czasem.
- Na pewno.
Siedzieli w ciszy wpatrując się w siebie i napawając swoim widokiem.
- Wiesz może gdzie jest Tom? - zapytał Harry przerywając milczenie.
- Niestety nie - westchnął i poruszył się niespokojnie. - Nawet nie zapytałeś, co tu robią twoi przyjaciele - wspomniał i ruchem ręki wskazał na dwa zajęte łóżka.
- Zupełnie o nich zapomniałem! - krzyknął cicho i podniósł się z łóżka spoglądając na Rona. - Miałem się spytać ciebie, ale jakoś tak wypadło mi z głowy. Niestety nie mogłem ich spytać, bo są pod wpływem silnego eliksiru nasennego. Podejrzewam, że to sprawka Toma.
- Tak. Na pewno - potwierdził Draco i w końcu wstał z łóżka.
- Idziemy go poszukać? - zagadnął Potter stojąc przy drzwiach.
- Nie chcesz zostać i czekać aż obudzą się twoi przyjaciele? - zapytał zdumiony.
- Nie obudzą się w ciągu najbliższych kilku godzin, więc nie ma sensu tu siedzieć. Jeżeli natomiast znajdziemy Toma lub chociażby Snape'a, to mamy szansę przyspieszyć ten proces.
- Dobrze. To chodźmy - powiedział z zapałem Draco i ruszył do drzwi. Złapał za klamkę, ta jednak nie ruszyła się nawet o milimetr. - Co jest?
- Ja spróbuję - zaproponował Harry i odsunął lekko Malfoy'a na bok. Złapał za klamkę i pociągnął.
Drzwi wręcz odeszły od ściany z taką łatwością, jakby to było ich pierwotne zastosowanie.
- Wow - Draco stał z szeroko otwartymi oczami i ustami.
- Tak, tak. Idziemy - zakomenderował Gryfon i wyszedł na korytarz.
Zamknął oczy i głęboko wciągnął powietrze jak tygrys, który ma do wytropienia ofiarę.
- Tędy - rzucił i poszedł w korytarz na prawo.
Ślizgon niemal musiał biec by dotrzymać mu kroku. Po dziesięciu minutach blondyn zorientował się, że w tej części zamku nigdy nie był.
- Wyczuwam silne pokłady magii. Uważaj - powiedział ostrzegawczo i otworzył drzwi jednego z pokoi.
Całe pomieszczenie wyłożone było czarnymi materacami. Wysoko pod sufitem majaczyły drewniane belki. Na ziemi natomiast leżał Lord Voldemort najwyraźniej nieprzytomny, a kilka metrów dalej pod ścianą Mistrz Eliksirów. Wkoło niego była mała kałuża krwi, a nad nim wisiał jedyny w tej sali obraz w antyramie. Szkło było pęknięte i lekko przybrudzone czerwoną cieczą.
- Zaczekaj - powiedział Potter i wszedł powoli do pokoju.
Drzwi natychmiast się za nim zamknęły urywając w połowie krzyk Dracona. Harry rozejrzał się dookoła, ale nic nie zauważył. Zdał się na swoje wyostrzone zmysły. Oczami wyobraźni zobaczył sunący ku niemu kształt. Odskoczył, a ten miną go o parę centymetrów. Spróbował podejść do Lorda, ale magia Toma nie pozwala się do niego zbliżyć. Za każdym razem jak zrobił krok do przodu atakowała go i kazała zrobić dwa kroki do tyłu. W efekcie czego wylądował przyparty do ściany. Potrząsnął głową i spróbował innej taktyki. Skoczył na środek sali obok Lorda i przygotował się na wchłonięcie magii krążącej dookoła. Zobaczył jak płynie i poczuł silne uderzenie w klatkę piersiową, ale nie ruszył nogą choćby o milimetr. Nieznana energia buzowała w nim i próbowała się wyrwać, ale twardo ją trzymał. Oddychał szybko i płytko. Opadł na kolana, a potem na lewy bok podciągając kolana do piersi. Krzyknął rozdzierająco i wyprostował się gwałtownie. Magia uspokajała się, a on był coraz bardziej zmęczony. Przeturlał się z powrotem na bok i zwiną w pozycji embrionalnej. Trwał tak dobre pół godziny aż ciche pukanie do drzwi zmusiło go do wstania. Z każdą sekundą pukanie zmieniało się w walenie, aż w końcu Draco nie wytrzymał i otworzył szeroko drzwi.
- Harry? - zapytał parząc na swojego przyjaciela z niedowierzaniem. - Jak ty wyglądasz! - wrzasnął i podbiegł do niego.
Faktycznie. Stan Gryfona był straszny. Koszulka w strzępach, spodnie obdarte i brudne. Włosy lepiły się od potu do jego czoła i karku. On sam dyszał i ledwo trzymał się na nogach.
- No cóż. To chyba przekleństwo bohatera. Nigdy nie wyglądam ładnie - mruknął z przekorą i podszedł do Riddle'a.
- Trzeba ich zanieść do szpitala. Najlepiej do drugiej sali.
- Dobrze - kiwnął głową blondyn i podszedł do Severusa po drodze wyciągając różdżkę.
Krótkie zaklęcie lewitujące załatwiło sprawę i po kilkunastu minutach Snape i Tom leżeli w łóżkach szpitalnych. Harry rzucił na nich zaklęcie diagnozujące i upewnił się, że ich stan jest stabilny. Opatrzył głowę Mistrza Eliksirów i wyszukał w jego składziku odpowiednie eliksiry.
- Skąd wiesz, jak, kiedy i w jakiej kolejności powinieneś je podawać, żeby przypadkiem nie zaszkodziły?  - zapytał Draco, który stał kawałek od niego i trzymał tacę z lekami.
- Nie mam pojęcia. Po prostu wiem, że powinni takie dostać i już. To się pojawia w mojej głowie o tak - pstryknął palcami. - Tak samo jak kilka zaklęć, które na nich rzuciłem, żeby się dowiedzieć o ich stanie. To jest zupełnie niezależne ode mnie - wzruszył ramionami i powrócił do podawania eliksirów.
Kiedy skończył zabrał od blondyna tacę i zaniósł na zaplecze. Po odstawiał fiolki na odpowiednie miejsce i wrócił do głównej sali.
- Nic im nie będzie - zapewnił Dracona, dostawił sobie krzesło i usiadł.
- Wiem. Ja tylko tak się zastanawiam, co tam się stało.
- Nie wiem. Póki się nie obudzą, jest to wielka tajemnica - westchnął i pogrążył się w rozmyślaniach.

7 komentarzy:

  1. Nee, będziesz to kontynuować?? Bo opowiadanie przypadło mi do gustu i jestem strasznie ciekawa, co dalej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie jest świetne! Jak można przerywać je w takim momencie?? Głupstwem i grzechem było by zostawić to opowiadanie nie skończone i to w takim momencie. Mam nadzieję, że powrócisz do tego opowiadania, na co bardzo liczę.
    Weny i czasu!
    Pozdrowionka!
    ~Julia

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    świetny rozdział, świetne opowiadanie, mam nadzieję, że kiedyś do niego powrócisz...
    Harry w końcu się obudził, to był tylko sen całe szczęście...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award.http://3bitwaohogwart.blogspot.com/2015/06/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award.http://3bitwaohogwart.blogspot.com/2015/06/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    świetny rozdział, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do niego powrócisz... dobrze że Harry w końcu się obudził, to był tylko sen...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    świetny rozdział... Harry w końcu się obudził i okazało się, że to był sen...
    mam nadzieję, że jednak kiedyś jeszcze do niego powrócisz...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń